piątek, 16 sierpnia 2013

Perwersja piąta.

Człowiek kocha albo nie kocha i żadna siła na świecie nie ma na to wpływu. Możemy udawać, że nie kochamy. Możemy przywyknąć do drugiej osoby. Możemy przeżyć całe życie w przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu, założyć rodzinę, doznawać przyjemnej rozkoszy co noc, mieć dobrze płatną pracę, a mimo to czuć wokół żałosną pustkę, wiedzieć ,że czegoś brakuje. Można też tkwić w dziwnym związku bez większych zobowiązań i czerpać z tego zupełną przyjemność. Tylko czy tak da się na dłuższą metę? Każdy, nawet najgorszy człowiek marzy by któregoś dnia w swoim żywocie spotkać tą jedną, jedyną osobę dzięki której zmieni swój pogląd na niektóre sprawy. Osobę, która sprawi ,że pewnego dnia zamiast szaleńczych dni, zapragniemy dni pełnych spokoju i harmonii. Człowieka ,który wniesie w nasze życie pełno stabilności i szczęścia. Człowieka ,który wypowie dwa jakże magiczne słowa. A także będzie je powtarzał każdego kolejnego dnia aż do końca swojego żywotu.
 -No proszę cię duża, nie daj się prosić!-mówi nieco błagalnym tonem Agata
 -Po jaką cholerę mamy tam jechać?
 -Żeby zobaczyć jak nasi po raz kolejny piorą Brazylię?-odpowiada pytaniem na pytanie
 -No już dobra.-odpowiada blondynka dość podirytowana. Nie była zła na nią, była zła na niego. Po nie lada wyznaniu nagle niemal przestał się odzywać. Odzywał się jedynie wtedy kiedy ona gratulowała mu wyniku czy dobrego spotkania, z przymusu zapewne. Była zła na niego za takie postępowanie, przez co w ogóle zaniechała jakiejkolwiek próby kontaktu z nim. Nawet gdy dzwonił co o dziwo zdarzyło mu się ostatnimi czasy nie zamierzała odbierać. Zamierzała go mieć w głębokim poważaniu tak jak przez ostatnie dni miał ją on.
Tak jak obiecała przyjaciółce, korzystając z wolnego weekendu wybrały się do mekki polskiej siatkówki jaką był niebagatelnie katowicki Spodek. Zasiadły w strefie vip dosłownie kilka metrów za boiskiem. Siedziała i ze stoickim spokojem penetrowała wzrokiem przyjmującego siedzącego na parkiecie i zajmującego się przedmeczową rozgrzewką. Nawet gdy ją zauważył i również mierzył ją przenikliwym wzrokiem, ona dalej siedziała niewzruszona co rusz wdając się w dyskusję z siedzącą obok Agatą. Widziała ,że niesamowicie irytowała go swoim zachowaniem. Widziała to po jego minie. Wiedziała ,że swoją nonszalancją go niemiłosiernie denerwuje, ale właśnie o to jej chodziło. Chodziło jej o to by poczuł trochę braku zainteresowania z jej strony, by nie udawał ,że się nie znają. W trakcie rozgrzewki, w trakcie prezentacji zawodników, w trakcie meczu, cały czas czuła jego wzrok na sobie. Wiedziała ,że swoim zachowaniem poruszyła trochę jego nerwy, poruszyła je na tyle by sam, niemal w pojedynkę rozstrzelał bezradnych Kanadyjczyków po drugiej stronie siatki. Po meczu chciała niezauważona uciec z hali jednak, na jej drodze stanął ciekawski redaktor Wanio przepytujący ją o wrażenia z meczu, emocje i tym podobne. Po cierpliwym odpowiadaniu zmyła się znajdując się tuż koło przyjaciółki. Kiedy zmierzały korytarzem ku drzwiom wyjściowym usłyszała ciche wołanie. Tylko jedna osoba tak na nią mówiła. Przyjaciółce zakomunikowała ,że zaraz ją dogoni. W zasadzie nie zdążyła obrócić się w kierunku osoby usilnie jej nawołującej ,a już została przyparta do ściany przez silne, męskie ciało. Nie zdążyła też wypowiedzieć ani słowa bo ten niemal od razu wpił się w jej malinowe usta całując ją niesamowicie zachłannie.
 -Nie odbierasz ode mnie telefonów.
 -Strasznie spostrzegawczy jesteś.-odpowiada beznamiętnie
 -A ty lubisz chyba mnie denerwować, prawda?
 -Ja? Skąd. Ty też nie za bardzo paliłeś się do jakiegokolwiek kontaktu.
 -I co ja mam z tobą zrobić?
 -Zostawić w spokoju?-pyta ironicznym tonem
 -Chciałabyś skarbie.
 -Chciałabym.-odpowiada z uśmieszkiem
 -Wydawało mi się ,że etap dogryzania sobie mamy za sobą.
 -Właśnie, chyba ci się wydawało, skarbie.-mówi wyraźnie akcentując ostatni wyraz
 -Czyli znów wracamy do punktu wyjścia.-wzdycha- Twarda z ciebie sztuka Oli.
 -Dopiero to zauważyłeś Kurek?
 -Wiesz ,że kocham się z tobą tak przepychać?-uśmiecha się
 -Mnie to tak nie bawi.-odpowiada blondynka
 -A mnie tak.-dodaje z uśmiechem- Chodź się przejść, dobrze ci zrobi spacer.
 -Umyłbyś się śmierdzielu.-wytyka mu
 -Daj mi dziesięć minut.-cmoka ją w czubek nosa po czym znika za drzwiami szatni. Ma ogromną ochotę zwiać i dołączyć do przyjaciółki jednak wie ,że to nie jest dobry plan. Dlaczego? Z pewnością jakimś dziwnym trafem znalazłby się w tym samym miejscu co ona i zupełnym przypadkiem wpadłby na nią, więc wszelkie próby ucieczki porzuciła. Siedziała na ławeczce przed Spodkiem wystukując palcami bliżej nieznany rytm spoglądając na powracających z hali kibiców przyodzianych w barwy narodowe. Siedziała co chwilę nerwowo sprawdzając zegarek. Jednak przyjmujący okazał się punktualny jak nigdy.
 -Już myślałem ,że uciekłaś.-rzuca
 -Miałam taką ochotę, ale znając życie i tak bym na ciebie wpadała.
 -Myślę ,że to bardzo prawdopodobne.-śmieje się zarzucając swoje ramię na nią
 -Myślę ,że lepiej by było żebyś ją zabrał.-dodaje blondynka wskazując na rękę przyjmującego ,który ją zabiera i na domiar złego ujmuje jej dłoń.
 -Lepiej?
 -Nie.-kręci głową- To śmieszne.
 -Co takiego?-marszczy brwi
 -My.-odpowiada
 -Ja nie widzę nic śmiesznego.
 -A ja tak, wszystko.-odpowiada- Nasza relacja jest dziwnie popieprzona i nie potrafię jej nawet nazwać. Na początku w zadzie to było relacja jakby ją określić, łóżkowa, a teraz, po tym twoim wyznaniu? Nie mam pojęcia. Nie mam pojęcia na czym stoję.
 -Ale to nie jest pytanie do mnie. Ja ci powiedziałem co o tym wszystkim myślę. Raczej to pytanie powinnaś zadać sobie Oli.-odpowiada gładząc zewnętrzną częścią swojego kciuka jej dłoń. Tak tkwiła przez dłuższą chwilę w ciszy spuszczając wzrok na swoje buty. Zaczęła zastanawiać się. Zastanawiać się nad tym wszystkim, a przede wszystkim nad tym kim on jest dla niej i czy znaczy dla niej tyle co ona dla niego.
 -W dalszym ciągu to wszystko wydaje mi się dziwnie popieprzone.-wydusza z siebie po chwili
 -Bo jest.-śmieje się
 -Powiedz mi. Co ty właściwie we mnie widzisz? Obrażam cię prawie cały czas i nie jestem zbył miła w rozmowach. Przegrałeś jakiś zakład?-wypala
 -To fakt, jesteś okropną zołzą i wredotą. Masz kamień zamiast serca i czasem aż strach do ciebie podchodzić. Błagam cię, nawet gdybym przegrał zakład nie odważyłbym się przy zdrowych zmysłach startować do ciebie.
 -To fakt, bo nie możesz być normalny kiedy podoba ci się ktoś taki jak ja.-przyznaje mu rację
 -Mnie to nie przeszkadza.-wzrusza ramionami- Wolę taką małą zołzę, niż jakąś plastikową dziunię.
 -Małą?-dziwi się jego słowami- To ty jesteś olbrzymem.
 -Ty też do najmniejszych kobiet nie należysz Oli.-śmieje się
 -Chcesz coś przepraszam powiedzieć?-irytuje się
 -Czy wy kobiety zawsze widzicie w każdej naszej wypowiedzi jakieś drugie dno?-pyta- Nie Oli, jak dla mnie jesteś idealna.-obejmuje blondynkę ramieniem
 -Za to wy faceci zawsze macie jedno w głowie.-ironizuje
 -Może i tak, tobie to chyba jedna nie przeszkadza.
 -Kretyn.-odpowiada
 -I tak wiem ,że mnie lubisz.-uśmiecha się niebieskooki
 -Tobie już chyba do końca gorzej.
 -Tak, ale to przez ciebie słońce.-mówi po czym staje naprzeciw niej dokładnie wlepiając w nią swoje błękitne oczy- Pomimo twojej okropnej zołzowatości i tak jesteś urocza.
 -Pierwsze słyszę.
 -Mogę ci to powtarzać codziennie, w zasadzie coś jeszcze.
 -Co takiego?-pyta
 -Kocham cię.-mówi opierając swoje czoło o jej głowę
 -I mówisz to tak po prostu?-dziwi się
 -Tak po prostu, a teraz ty.
 -Kpisz sobie?-pyta z dozą ironii
 -Może troszeczkę.
 -Wiesz ,że tymi słowami nie powinno się rzucać na prawo i lewo?
 -Wiem i nie rzucam. Mówię prawdę.-uśmiecha się po czym składa delikatny pocałunek na jej ustach- Choćbyś udawał nie wiadomo jak niedostępną i tak wiem ,że mnie lubisz.
Czy go lubiła? Okropnie. Chociaż może nie potrafiła tego okazać naprawdę tak było. Był chyba pierwszym mężczyzną którego naprawdę polubiła. Dlaczego nie umiała być tak bezpośrednia jak on? Bo jeszcze nigdy nie doświadczyła w życiu ciepła ze strony mężczyzny co z pewnością było pokłosiem zachowania jej ojca. Bo nigdy żaden mężczyzna nie wykazał tyle zainteresowania jej osobą. Bo jeszcze chyba nigdy nie miała głębszych relacji z żadnym z nich. Bo jeszcze nigdy w życiu, żaden z nich nie powiedział jej tego jakże błahego i prostego, ale zarazem pięknego słowa 'kocham'. Już dawno nie okazywała nikomu swoich uczuć i poniekąd zapomniał ,że je w ogóle posiada. Zapomniała ,że nawet taka osoba jak ona, uchodząca za zimną i bez serca również może czuć. Również może darzyć uczuciem drugiego człowieka.
 -Ja też.-odpowiada cicho gdy siatkarz zaczyna się oddalać po ich pożegnaniu. Blondynka niepewnie odwraca się w jego kierunku. Widzi ,że się zatrzymał. Widzi ,że nie wykonuje żadnego ruchu.
 -Słucham?-odwraca się z szerokim uśmiechem
 -To co słyszałeś.-mówi- Tak, ja też mam uczucia.
 -Wcale w to nie wątpiłem.-mówi wciąż szeroko się uśmiechając.
Chyba po raz pierwszy nie wzbraniała się przed jego pocałunkami. Chyba po raz pierwszy uśmiechnęła się naprawdę szczerze w jego towarzystwie. Chyba po raz pierwszy naprawdę szczerze przytuliła się do niego. Chyba naprawdę poczuła do niego to samo co on czuł do niej.
 -To chyba nie było takie trudne?-pyta cicho
 -Było.-odpowiada
 -To chyba już wiesz na czym stoisz.
 -Tak, na ziemi.-odpowiada sarkastycznie chichocząc
 -Mogłem to sobie nagrać.-śmieje się po czym całuje ją w czubek głowy i żegna się z nią po raz drugi dzisiejszego dnia. Ta jeszcze przez chwilę stoi w bezruchu czekając aż jego postać zniknie z jej pola widzenia. Dopiero po dłuższej chwili wchodzi do hotelu po czym szybko udaje się na pierwsze piętro do pokoju numer dwanaście. Po cichu wchodzi i liczy na to ,że zastanie tam śpiącą Agatę, jednak nic bardziej mylnego.
 -Widziałam!-niemal od razu krzyczy uradowana
 -Co widziałaś?-pyta bez większego przejęcia
 -Wiedziałam ,że ktoś w końcu cholero jedna zmusił cię do zdjęcia maski tej okropnej kobiety!
 -Skąd taka pewność?
 -Znam cię trochę moja droga i wiem ,że z byle kim się tak nie żegnasz i z pewnością nie żegnasz się tak ze zwykłym facetem.
 -Śledziłaś mnie?
 -Nie, wystarczyło wyjść na balkon, a akurat wtedy rozmawiałam z trenerem.-śmieje się- Kto by pomyślał ,że moja przyjaciółka będzie ze słynną gwiazdą siatkówki.
 -Skąd taka pewność ,że jesteśmy razem?
 -A nie jesteście?-pyta
 -W zasadzie to.. nie wiem.-wzrusza ramionami po czym znika za drzwiami łazienki. Bierze długą i gorącą kąpiel. Dokładnie osusza mokre ciało miękkim ręcznikiem i wkłada na siebie piżamę. Spogląda w lustro i mimowolnie zaczyna się uśmiechać. Sama nie wierzy w to ,że tak łatwo dała mu się tak łatwo zdobyć. Z jednej strony wiedziała ,że skoro mu uległa nie była to taka zwykła znajomość. Po dokładnym umyciu zębów wychodzi z łazienki po czym wygodnie układa się w łóżku.
 -Wiem ,że n mnie patrzysz.-wyrzuca z siebie wbijając wzrok w sufit
 -Bo czekam aż powiesz coś więcej.-odpiera brunetka
 -Co ci mam powiedzieć? To chyba najbardziej popieprzony gość jakiego w życiu spotkałam.
 -Ale?-pyta
 -Ale coś ma w sobie coś takiego ,że chodźmy bardzo chciała go pogonić to nie potrafię.
 -Wiesz ,że się cieszę?
 -Ale z czego?-śmieje się
 -Z tego ,że wreszcie znalazł się jakiś amator chcący odkryć to prawdziwe obliczy mojej kochanej przyjaciółki i w zasadzie to zrobił.-odpowiada-Chciałabym żebyś była szczęśliwa, ale proszę, uważaj.
 -Ty naprawdę sądzisz ,że ja mogłabym być z kimś w związku?-pyta bez zbędnych ceregieli
 -Tak, naprawdę tak sądzę. Pomimo tej maski okrutnej i bez serca jesteś naprawdę wspaniałą osobą duża i jak każdy zasługujesz na szczęście.
Każdy człowiek w swoim życiu dążył do tego by być szczęśliwym. Każdy, nawet największy zbir zasługiwał na choć odrobinę szczęścia. Każdy do tego dążył, jednak każdy z nas ma swoją własną definicję właśnie tego słowa. Dla innych szczęściem jest piękny dom, szybki samochód, ciepła posadka czy liczba ze sporą sumą ser na końcu na bankowym koncie, jednak byli też tacy dla których definicja szczęścia zamykała się w postaci jednej osoby. Osoby będącej niezwykle wyjątkową, osoby dającej nam bezgraniczne szczęście i przede wszystkim bezgraniczną i szczerą miłość. A jak było w przypadku blondynki? Jaką definicję szczęścia posiadała ona? Dotychczas była to z pewnością wspaniała kariera rozwijająca się w zawrotnym tempie, a jak jest teraz? Wydawało się ,że jej definicja zaczynała się poszerzać o kilka istotnych rzeczy. W zasadzie o jedną jakże istotną.
 -Czemu mi się tak przyglądasz?-pyta niebieskooki kiedy spacerują wieczorem po kolejnym wygranym meczu po Katowicach
 -Po prostu.-wzrusza ramionami
 -Patrzysz na mnie przez dłużej niż pięć minut i nie masz miny jakbyś chciała mnie zabić. Kim jesteś i co zrobiłaś z tamtą Olą?-śmieje się
 -Jej już nie ma. I raczej nie będzie.-uśmiecha się po czym on ujmuje ją za dłoń i kroczą dalej przed siebie.
_________________________________________
Otóż moje drogie, może i akcja rozwija się dość szybko, ale to tylko dlatego ,że jak wspomniałam, to będzie krótkie, ale intensywne opowiadanie. (Polecam zajrzeć w zakładkę 'nieulotne chwile' ^^) Tym sposobem dotarłyśmy do półmetka. Widzę sporo z Was pyta co też kryje się za zachowaniem pana K? Choćbym chciała, nie powiem Wam, tego z pewnością dowiecie się niebawem.
Ściskam, wingspiker.

25 komentarzy:

  1. no patrz kurde, dało się przeczytać!:D
    i jeszcze się milutko czytało :D
    no szkoda że półmetek już, ale fajnie się akcja rozwinęła, ii jest dość ciekawie, nie powiem że nie :) w twardej Oliwii coś w końcu pękło? oby :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest, jest, jest kolejny przecudowny rozdział! Kurek jest jak miód (chociaż nie lubię tej lepkiej, obrzydliwie słodkiej mazi) na moje serce. Jak ja go uwielbiam w Twoim opowiadaniu, to Ty sobie tego nie wyobrażasz!
    A za to, że rozkruszył ten kamień, znajdujący się pod żebrali Oliwii, należą mu się moje pokłony <3 Tworzą coś, czego nie da się zdefiniować i co czyni ich wyjątkowymi, ale naprawdę szczęśliwymi. Bo to właśnie jest miłość - coś, czego nie można racjonalnie wytłumaczyć :)
    Już półmetek, a mi jeszcze prolog w głowie siedzi :( No właśnie właśnie, prolog! Który depcze mi po piętach jak demon w horrorach, bo wiem, że niedługo on zacznie się wyjaśniać. Tak więc mimo tego, że tak bardzo nie chcę zmierzać ku końcowi Nieulotnych, to czekam na ten kolejny rozdział z nieukrywaną niecierpliwością! :)

    NFNCŚ - największa fanka na całym świecie, Judyta, hahahaha <3
    BUZIAKI!!!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieeeeeeeesze się, że Ci się podoba moja największa fanko <3

      Usuń
  3. Wow. Zaskoczyłaś mnie. Nie wiedziałam , że Ola się tak szybko podda, ale z drugiej strony ogromnie się cieszę , że wreszcie się przełamała. A co do rozdziału to jak zwykle świetny. Jak na każdym twoim blogu z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział , bo wiem , że będzie również cudowny do reszty. Dziękuję za to, że mogę przeczytać takie cuda. Pozdrawiam. Sandra :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurek na razie jest świetny :) I dokonał niemal niemożliwego. Wszystko jest coraz lepiej, aż dziwne. Czyżby szykowały się jakieś kłopoty?
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie jestem porażona przemianą Oli. Kurek ma na nią zbawienny wpływ. Jednak wiadomo za długo sielanki nie może być, więc czekam co tam jeszcze dla nas przygotujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Kurka się taki ideał zrobił, że aż się boję jakie są jego dalsze zamiary. Nie wiem czemu, ale ciągle coś mi tutaj nie pasuje i mam przeczucie, że to nie jest do końca szczere uczucie. Nie jestem pewna czego się spodziewać, ale wiem, że jest za dobrze i za chwilę zaczniesz kombinować ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Tak, naprawdę tak sądzę. Pomimo tej maski okrutnej i bez serca jesteś naprawdę wspaniałą osobą duża i jak każdy zasługujesz na szczęście.
    Każdy człowiek w swoim życiu dążył do tego by być szczęśliwym. Każdy, nawet największy zbir zasługiwał na choć odrobinę szczęścia. Każdy do tego dążył, jednak każdy z nas ma swoją własną definicję właśnie tego słowa. Dla innych szczęściem jest piękny dom, szybki samochód, ciepła posadka czy liczba ze sporą sumą ser na końcu na bankowym koncie, jednak byli też tacy dla których definicja szczęścia zamykała się w postaci jednej osoby. Osoby będącej niezwykle wyjątkową, osoby dającej nam bezgraniczne szczęście i przede wszystkim bezgraniczną i szczerą miłość. " Prawda <3




    Ten rozdział był naprawdę bardzo słodki i ... cieszę się, jak Agata, że w życiu Oli w końcu pojawił się ktoś, kto pokazał jej, że niekoniecznie wszyscy mężczyźni są tacy sami.
    Szkoda tylko, że niebawem się przekona, że może są... nie wiem co Ty tam kombinujesz z tym panem K, ale serio, ciekawość zżera mnie od środka i niebawem nic ze mnie nie pozostanie xD

    A tak dodając chciałabym Cię zaprosić na prolog na samotnosc-mnie-boli.blogspot.com :) Zupełnie nowa, niesiatkarska opowieść mam nadzieję, że się spodoba :)))

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze sama jestem ciekawa co tam wykombinuję :>

      Usuń
  8. Cukierkowo wręcz do przesady, ale napawam się tą sielanką, bo wiem że w końcu się skończy, w końcu prolog nas do tego nastawił i przygotował. Kurczę, mimo wszystko, Kurek w takiej formie jest do zjedzenia i odkrywa kolejne twarze Oli. Teraz tę romantyczną i nawet trochę hm...Nieśmiałą? A to w porównaniu do jej poprzedniego wcielenia feministki i gardzącej męskim światem żylety zupełnie nie pasuje ;p
    Ciekawe kiedy to się zawali. Znając Ciebie to w najmniej oczekiwanym momencie...
    Całuję, S. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Lukier, lukier, lukier! :D
    No proszę, wiedziałam, że ta dziewczyna w końcu pęknie. A że trafiła na Kurka i to on dotarł do jej serca, to już w ogóle - wspaniale. Szczerze powiedziawszy, moje podejście do Kurka w życiu prawdziwym jest, jakie jest i z reguły opowiadania o nim omijam szerokim łukiem. Ale obok twojego nie potrafię przejść obojętnie, bo piszesz tak ujmująco i ciekawie, że czytam, czytam i się naczytać nie mogę! Za to kocham twoje opowiadania. Za to uzależniające działanie. :)
    I przepraszam, to jest półmetek?! :(
    I czy ty masz zamiar to zakończyć w jakiś nostalgiczny sposób? O nie... A liczyłam na sielankę!
    Czekam na rozwój wydarzeń i przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam zbyt wiele czasu.
    Pozdrawiam serdecznie. :*

    Zapraszam na nowy rozdział: www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com


    Joan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to niezmiernie! :) Nie zdradzę, nie mogę :c

      Usuń
  10. Genialny :D Uwielbiam twoją twórczość ;)
    Ciekawe co dalej się wydarzy? Co takiego zrobi Bartek? I czy ojciec Oli nadal będzie chciał poprawić z nią relacje? Dodawaj szybko :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś mi sie tu zdecydowanie nie podoba. Broń boże nie chodzi mi o twoje pisanie. Po prostu nie wierzę w szczerość uczuć Kurka. Tam mam i koniec i kropka. Wiem że to głupie i mało prawdopodobne ale pomyślałam że może za tym wszystkim stoi ojciec Oli. Już raz przeciż ją skrzywdził... dobra wiem to sie kupy nie trzyma, ale coś mi tu śmierdzi i to nie jestem ja :)
    Także ja obstawiam że za wielką miłością kurka stoi pan Nawrocki który Notabene jest jego trenerem więc mógłby mu cos zaoferować w zamian
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wreszcie z Brazylią grają czy Kanadą?
    W którymś z poprzednich rozdziałów pisałaś, że 'koszykówka' jest całym jego światem.
    Proponuję poprawić pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń