-Chyba ktoś na ciebie czeka duża.-chichocze Agata kiedy siedzą na parkiecie rozciągając się po wygranym mecz z cyklu Grand Prix. Blondynka odwraca głowę i na jego widok mimowolnie się uśmiecha. Mimo tego ,że czuła przeszywający wzrok niebieskookiego przyjmującego na siebie siedziała niewzruszenie rozciągając się po udanym dla niej meczu. Po kilku minutach podnosi się z parkietu i podchodzi do nawołujących ją fanów. Choć prośby o autograf i zdjęcia są dla niej krępujące to wie ,że jest to winna tym ludziom ,którzy zapłacili pieniądze by móc podziwiać swoje idolki. Dopiero po dłuższym czasie udaje się w kierunku szatni.
-A pani gdzie się wybiera?-słyszy pytanie dobrze znanego jej głosu
-Do szatni.-odpowiada z uśmiechem
-Jest pani pewna?
-Jak nigdy. W przeciwieństwie do ciebie, ja cię nie przytulam jak jestem cała mokra.-śmieje się, ale jej argumenty zbytnio nie przemawiają do przyjmującego bo ten przytula ją i gratuluje dobrego meczu. Po dłuższej chwili rozmowy blondynka jednak ucieka do szatni. Bierze szybko prysznic. Ubiera dresy i neonową bluzę. Włosy niedbale związuje w koka ,a na nogi wsuwa schodzone airmaxy. Zakłada kaptur na głowę, torbę przewiesza przez ramię i ze słuchawkami w uszach wychodzi z szatni. Kiedy wychodzi z hali i zmierza ku reprezentacyjnemu autobusowi ktoś ją zaczepia. Momentalnie wyciąga słuchawki z uszu i odwraca się przeświadczona o tym ,że to z pewnością jakiś fan prosząc o autograf.
-Czego chcesz?-pyta
-Pogratulować ci dobrego meczu.-odpowiada mężczyzna
-Coś jeszcze?
-Naprawdę nie możesz dać mi szansy?-pyta
-Do reszty cię pojebało?-podnosi ton głosu- Miałeś swoją szansę przez kilkanaście lat i ją spieprzyłeś. Więcej nie będziesz mieć, ode mnie na pewno nie. Lepiej zajmij się swoją nową rodziną i tym ukochanym synem ,który jest dla ciebie całym światem.
-Ola...
-No co?-odwraca się- Po prostu zniknij z mojego życia, dokładnie tak jak kilka lat temu. Tak będzie najlepiej.-odpowiada zdenerwowana po czym wchodzi do autokaru. Dzwoni do niej jeszcze kilka razy, ale oczywiście ona nie zamierza odbierać. Reszta dnia nie jest w zasadzie niczym specjalnym. Po przyjeździe do hotelu i kilku minutach wolnego schodzą na dół na kolację, a potem rozchodzą się do swoich pokoi. Większość wybiera się na zwiedzania Łodzi, jednak na niej jej miejsce codziennego zamieszkania nie robi większego wrażenia i zostaje w pokoju. Tradycyjnie już odwiedza fizjoterapeutę po czym wraca do opustoszałego pokoju. Nie zdąża w zasadzie dojść do łóżka ,a już dostaje wiadomość tekstową. Odczytuje jej treść z uśmiechem na twarzy, po czym wrzuca na siebie swoją prywatną bluzę i wychodzi z pokoju uprzednio go zamykając. Kiedy wychodzi przed hotel zaczyna się gorliwie rozglądać. Nie dostrzegając żadnej znajomej twarzy odwraca się na pięcie i zmierza z powrotem ku hotelowi. W tej samej chwili jednym zwinnym ruchem ręki przyciąga ją do siebie i wpija się zachłannie w jej usta.
-No bo już myślałam ,że mnie wystawiłeś.
-Nie jestem tobą.-szczerzy się za co dostaje kuksańca w bok co niezbyt go przejmuje i obejmuje ją ramieniem. Ta mierzy go tylko spojrzeniem by w odpowiedzi dostać soczystego buziaka w policzek. Spacerują po łódzkich uliczkach w bliżej nieznanym celu od czasu do czasu wymieniając się kilkoma zdaniami. Pomimo górującej nad ich rozmową ciszy nie była ona dla żadnego z nich krępująca, można by rzec ,że wręcz przeciwnie. Można by rzec ,że tej dwójce przyjemnie milczało się w swoim towarzystwie. Zachowywali się jak dwójka zauroczonych sobą nastolatków. Kiedy jedno patrzyło na drugie niemal od razu peszyło się widząc wzrok drugiego.
-Nie patrz tak na mnie.-gani go blondynka
-Ale jak?
-Już ty dobrze wiesz jak Kurek.-odpowiada
-Nie moja wina.
-A niby czyja?-mruży oczy
-Twoja.-odpowiada z uśmiechem
-Nie denerwuj mnie.
-Złość piękności szkodzi.-szczerzy się
-Nie wymądrzaj się tak.
-Dobra, już kończę.-śmieje się.
Przed dwudziestą drugą jak gdyby nigdy nic odprowadza ją pod sam hotel. Oczywiście nie zapomina by skraść jej pocałunek i przytulić na pożegnanie. Przez następne tygodnie obydwoje są pochłonięci swoją pasją jaką jest siatkówka. Jeżdżą po całym świecie reprezentując bary swojego kraju, które dla każdego sportowca są najważniejsze. Bo ilekroć ona słuchałabym narodowego hymnu, tylekroć ma gęsią skórkę na całym ciele. Ilekroć by nie wychodziła w podstawowej szóstce, tylekroć przez kilka początkowych akcji zżera ją stres. Mimo to nic nie przeszkodziła jej by poprowadzić polski zespół do awansu rozgrywek finałowych. Pomimo ,że nie były upatrywane w gronie faworytek pojechały tam walczyć, pojechały tam po niespodziankę na jaką de facto je było stać. Po niespodziewanej wygranej w tie-breaku z drużyną Japonii w dniu kolejnym ograły Turczynki w czterech setach. Po zaledwie dwóch dniach z dziewczynek do lania urosły do roli faworytek do medalu. We wszystkich kibicach odżyła nadzieja na dobrą passę kobiecej siatkówki. Nadzieja odżyła w nich samych.
-Jesteście teraz faworytkami do złota obok Brazylijek czy Amerykanek.-rzucił dziennikarz
-Nie obchodzi nas to czy jesteśmy faworytkami czy też nie, bez względu na to kto stoi po drugiej stronie siatki gramy o zwycięstwo.
-Ta pewność siebie może was zgubić.-zauważa
-A co? Uważa pan ,że mamy wychodzić na mecz z nastawieniem ,że przegramy?-irytuje się- Widać jak mało pan wie na temat siatkówki. Może i ta pyszność może nas zgubić, ale może też nas zaprowadzić na szczyt.
-Mimo to przegrałyście kwalifikacje.-wypomniał
-To było w maju, teraz to jest dla nas najważniejszy turniej i tego się trzymajmy.-odpowiada blondynka
-Jeszcze jedno pytanie.-mówi dziennikarz- Jaka zażyłość łączy panią z Bartoszem Kurkiem?
-Sądzę ,że to nie pana interes.-mówi
-Jednak może pani odpowiedzieć.-naciska
-Nie, nie mogę.-irytuje się po czym obraca się na pięcie i odchodzi. Dalsze dni i mecze są o wiele bardziej zacięte. Pomimo ogromnej walki i wysiłku przegrywają dwa mecze jak się okazało z późniejszymi triumfatorkami jakimi były Amerykanki oraz srebrnymi medalistkami z Brazylii. Dla nich ten brąz był na wagę złota. Można by rzec ,że cieszyły się z niego o wiele bardziej niż zwyciężczynie całego cyklu. Nie kryły radości z medalu, a także radości z nagrody indywidualnej dla absolutnej debiutantki w kadrze jaką była właśnie blondynka. Szybko została okrzyknięta ogromnym talentem na miarę Małgorzaty Glinki. Na lotnisku nie potrafiła opędzić się od nachalnych dziennikarzy i fotoreporterów próbujących usilnie uchwycić najlepiej punktującą World Grand Prix. Czuła się jak w klatce. Wszyscy napierali ze wszystkich stron oczekując od niej czegoś. Po blisko dwudziestu minutach jakimś cudem wymknęła się z objęć dzikiego tłumu i czym prędzej z walizką w dłoni pognała ku swojemu autu. Niemal od razu po powrocie wrzuciła niemal wszystkie rzeczy z walizki do pralki po czym wskoczyła do wanny napawając się chwilą błogiej ciszy i relaksu. Jej chwila przyjemności nie trwała jednak zbyt długo bo ktoś zaczął dobijać się do drzwi wejściowych. Niemiłosiernie zła na osobę raczącą przerywać jej chwilę relaksu, owinęła się ręcznikiem i zła jak osa pognała ku drzwiom wejściowym do mieszkania.
-Uciekinierów ze Spały nie przygarniam.-rzuca od razu
-Chyba będziesz musiała.-szczerzy się opierając o framugę drzwi- Możesz mi częściej tak otwierać.
-Nie wiedziałam ,że to ty.-odpowiada- Nie przyzwyczajaj się.
-Dlaczego nie?-pyta z zawadiackim uśmiechem po czym jednym zwinnym ruchem zamyka za sobą drzwi a blondynkę przyciska do ściany napierając na nią całym swoim ciałem i składając na jej ustach pocałunki.
-Sądzę ,że to nie będzie ci potrzebne.-mruczy jej do ucha odchylając fragment ręcznika okalającego jej nagie ciało
-Sądzę ,że korytarz nie jest najlepszym miejscem.-mówi cicho blondynka- Sąsiedzi mogliby pomyśleć ,że ktoś ma zawał albo coś.-chichocze cicho po czym swoimi nogami oplata go w pasie i nie mija kilka minut jak pod plecami czuje miękki materac ,a nad sobą niebieskookiego przyjmującego i zaczyna oddawać się przyjemnej rozkoszy.
-Serwujesz piłkę 120km/h ,a nie potrafisz tego porządnie zrobić?-prowokowała go
-Nie umiem? To zaraz się przekonasz maleńka.-odpowiada po czym przechodzi do jeszcze mocniejszej pracy przyprawiając ją swoimi ruchami o szaleństwo. Po skończonej pracy opada tuż obok niej wciąż jeszcze ciężko dysząc.
-Lepiej?
-Lepiej.-odpowiada chichocząc.
Gdy blondynka otwiera nazajutrz oczy wszystko co wydarzyło się dnia poprzedniego wydaje jej się być zupełnym snem. Gdy spogląda na lewo nie dostrzega jednak jego osoby. Przeciąga się leniwie po czym wrzuca na siebie jego bluzkę leżącą nieopodal, zupełnie przesiąkniętą jego zapachem ,a także pierwsze lepsze figi. Udaje się ku kuchni z której zaczynają dochodzić cudowne zapachy. Opiera się o framugę drzwi i przygryzając wargę przygląda się poczynaniom siatkarza oraz jego muskulaturze. Po chwili gdy ją dostrzega uśmiecha się do niej uroczo i dalej kontynuuje swoje czynności.
-Nie wiedziałam ,że jesteś kucharzem.-uśmiecha się siadając na blacie
-Dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz moja droga.-odpowiada
-Na przykład?-pyta
-Wszystko byś od razu chciała wiedzieć, nie ma tak łatwo.
-Ty wiesz już prawie wszystko o mnie, pora na ciebie.-wzrusza ramionami
-To zejdź z tego blatu bo się skupić nie mogę.-śmieje się na co ona kręci głową- Złodziej.-mruczy jej do ucha kiedy po chwili podchodzi do niej o obejmuje ją- Ale strasznie seksowny złodziej.
-A z ciebie całkiem seksowny kucharz.-mówi równie cicho po chwili smakując jego ust. Błoga chwila nie trwa za długo bo ktoś zaczyna dobijać się do drzwi. Ta wywraca oczami po czym zeskakuje z blatu i idzie ku drzwiom. Doznaje niemałego szoku widząc osobę stojącą za drzwiami.
-O kurwa.-wymyka jej się z ust
-Co jest?-pyta zdziwiona
-Za drzwiami stoi.. moja matka.-krzywi się
-Do szafy się nie zmieszczę.-śmieje się
-Ale w sypialni tak, więc idź tam, jakoś ją spławie.
-Spławisz matkę ,która przyjechała aż z Wrocławia żeby zobaczyć się ze swoją wspaniałą córką?
-Tak.. zaraz, skąd wiesz..-mierzy go wzrokiem na co on całuje ją w policzek i znika za drzwiami sypialni. Ona bierze głęboki oddech i otwiera drzwi matce.
-Mamo! Co ty tu robisz?-pyta nieśmiało
-Jak to co? Przyjechałam osobiście pogratulować swojemu zdolnemu dziecku.-uśmiecha się- Przyszłam nie w porę?-pyta widząc twój strój
-Skąd.
-Widzę ,że kłamiesz.-śmieje się- Chętnie bym się zmyła, ale muszę ci coś powiedzieć i to nie może poczekać.
Blondynka wzrusza ramionami po czym zaprasza rodzicielkę do salonu modląc się w duchu by ta nie wybrała się w jakąś niespodziewaną wycieczkę po jej mieszkaniu.
-Więc co chciałaś mi powiedzieć?-zaczyna rozmowę
-Nie bardzo wiem jak ci to powiedzieć, ale nie będę owijać w bawełnę.-mówi kobieta- Poznałam kogoś.
-To dobrze.-komentuje
-Kilka miesięcy temu. Jest naprawdę świetnym człowiekiem i chyba twoja stara matka się.. zakochała.-uśmiecha się
-Ale mamo, przecież to fantastycznie.-mówi
-Tak myślisz?-cieszy się- A jak u ciebie?
-W porządku, trochę jestem zmęczona po turnieju, ale nie narzekam.-wzrusza ramionami
-Wiesz ,że nie o to pytam...-zawiesza głos- Nie powiesz mi ,że twoja stara matka ma faceta, a ty, młoda i atrakcyjna go nie masz?-dziwi się- Olek, no mów.
-No dobra już dobra. Mam kogoś.-rzuca na odczepne
-Kogoś?-cieszy się
-Ja nie chcę o tym głośno mówić, za wcześnie jeszcze.-odpowiada
-Ale.. lubisz go?-pyta
-Mamo, jestem dorosła, nazywajmy może rzeczy po imieniu?
-No więc dobrze, kochasz go?-pyta rodzicielka
-Wydaje mi się ,że... chyba tak.-odpowiada widząc wielką radość matki
-Jesteś z nim szczęśliwa?
-Mamo, nie zadawaj mi takich trudnych pytań.-śmieje się
-Po prostu chcę wiedzieć czy to coś poważnego.
-Pożyjemy zobaczymy.-wzrusza ramionami
-Ale przecież ty wyjeżdżasz, jak to sobie wyobrażasz?-zauważa
-Tak, wyjeżdżam, ale on wyjeżdża razem ze mną.
-Nie. No nie wierzę. Czy to..-urywa
-Tak mamo, to on.-przerywa rodzicielce.
Krótka rozmowa zamieniła się w ponad godzinną pogadankę, choć może właściwie monolog jej matki zachwycającej się takim stanem rzeczy. W zasadzie nie dawała jej nawet dojść do słowa bo gadała jak najęta z podekscytowania. Dopiero po dwunastej udało jej się wypchnąć ją z mieszkania.
-I pozdrów go. Bo zgaduję ,że coś wam przerwałam.-uśmiecha się po czym znika za drzwiami. Blondynka zamyka drzwi po czym wędruje ku sypialni by wybawić z niej zapewne wielce znudzonego kobiecą pogadanką siatkarza. Ten wychodzi stamtąd jak na skrzydłach.
-Mówiłaś serio?-pyta nagle
-Ale co takiego?
-To ,że jestem dla ciebie ważny?
-Nie potrafię kłamać, na pewno nie wobec niej.-śmieje się
-Ty też jesteś dla mnie ważna.-uśmiecha się- Bardzo Oli.-całuje ją w czubek głowy.
Nie spodziewała się ,że może być z wielką, zadufaną w sobie gwiazdą siatkówki za jaką go miała. Nie spodziewała się ,że znajdzie się śmiałek pragnący odkryć jej wnętrze. Nie spodziewała się ,że będzie nim on. Nie spodziewała się ,że jeszcze kiedykolwiek jej skamieniałe serce będzie mogło kochać. Nie spodziewała się ,że będzie mogła kochać jego. Nie spodziewała się ,że będzie kochać i będzie kochana. Nie spodziewała się ,że jeszcze potrafi kochać...
__________________________________________
Co do końcówki, to nie jest tak ,że brakuje mi słów ,że są powtórzenia, one są celowe.Nie wypowiem się na temat tego co jest na górze bo z pewnością byście mnie zdrowo zbeształy. Sielanka sielanką, a my do końca mamy trzy rozdziały i epilog. Kiedy zacznie się coś dziać? Zacznie się to w momencie w jakim spodziewać się najmniej ;-)
Ściskam, wingspiker.
Yh, chciałabym Ciebie udusić, ale nie mogę, bo któż będzie tak zajebiście pisał, eh.
OdpowiedzUsuńNo więc jak zwykle dla Karolli rozdział to zły, gryzie etc. i najlepiej go nie dodawać a dla mnie jak zwykle świetny :D
więc z Olci (moja imienniczka chyba o kurde! XD) się rozgryza na milutką, i ogólnie jest fajnie.
co do odautorskiego to już się boje twoich wymysłów co się może zacząć niespodziewanie :D czekam jak zwykle na nowy, ja twoja wierna faneczka XD
No dokładnie :P
UsuńJaka zdolna ta Twoja Ola :D Szkoda, że Twój scenariusz WGP nie został w tym roku zrealizowany w rzeczywistości, ale mam nadzieję, że w ME dziewczyny pokażą na co je stać :)
OdpowiedzUsuńKurek jest taki rozkoszny, że z wielką przyjemnością sama bym się w nim zakochała i spędziła noc ^^ Ale dobra Wiki, ogar. Jak miło, że Ola wreszcie zrozumiała, że Bartek naprawdę jest dla niej bardzo ważny. Swoją drogą współczuję mu wysłuchiwania w zamknięciu tych ploteczek ;p Ale oczywiście jest za dobrze, Ty musisz coś popsuć, jakby inaczej ;)
Już pisałam, ale napisze jeszcze raz : uwielbiam to opowiadanie ♥
Miejmy nadzieję! :) Cieszę się :)
UsuńOjej, taki medal to ja poproszę na ME! Bo Grand Prix skończyło się dla nas marnie, jak niestety wiadomo :(
OdpowiedzUsuńOla nową Gosią Glinką? Taaa, dziennikarze lubią sobie tworzyć takie historyjki, szkoda że potem to oddziałuje na sportowców i rosną nam kolejni zadufani w sobie...no. Na szczęście Olek to mądra babka i nie da się przyporządkować do żadnej kategorii. A Bartek, hm. No jest dobry, umie ją zaspokoić, daje poczucie bezpieczeństwa, nawet umie ukryć się przed mamą. Same zalety. Tylko gdzie ten "ideał" ma feler?
Tego nie zdradzę :P
UsuńKurcze, to musi byc cudowna chwila... Nikt w ciebie nie wierzy, a ty na przekór wszystkim zdobywasz medal i dajesz satysfakcję samej sobie, ze niemozliwe staje sie możliwie ;3 podobnie jak kolezanki wyzej trzymam kciuki za taki scenariusz podczas me ;3
OdpowiedzUsuńIch relacja przeobraziła sie diametralnie! Kurcze! Jak ja dawno u Ciebie nie byłam :(
takie wyznania z ust Olki to cos, czego w ogole sie nie spodziewalam. Nie mam tylko pojecia jak skonfrontowac to z prologiem, ktory sugerowal niezbyt wesole zakonczenie tej historii. :(
ale nie! nie czekam na epilog. Boziu bron! dla mnie moglby sie pojawic za 24327625 rozdzialow :)
Pozdrawiam ;*
Naranja.
No jeszcze tylko i aż 4 niestety :P
UsuńOlka jest genialna :P podobra mi się! :) pozdrawiam, Viola :*
OdpowiedzUsuńOj, Bartuś coś mi tutaj za idealny, no. Wiem, może to tylko moje jakieś przypuszczenie, bo niestety ja jeszcze takiego ideału faceta nie znalazłam, niestety.
OdpowiedzUsuńNową Gośką powiadacie? Ja jestem za, tylko żeby nie było własnie tak jak napisała S., bo niestety tak to się zazwyczaj kończy, przykro z tego powodu, ale cóż.
+dołączam się do Naranji. ja chcę żeby to trwało możliwie jak najdłużej!
Całuję moocno, Camilla. <3
No nie błagajcie, jeszcze 4 i finito :P
Usuńrozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńw najmniej spodziewanym momencie? ja myślę, że w epilogu :)
Pozdrawiam!
Trzy rozdziały i epilog? Czyli wrócę tu już tylko cztery razy? O nie! A ja, jak zwykle, liczyłam na coś długiego, ciągnącego się i na końcu zwieńczonego sielanką. Dobrze jednak wiem, że szykujesz coś gorszego. Yh, złe słowo. Nie gorszego, a bardziej łapiącego za serce, prawda? Szykuje się nostalgiczna tragedia, czy smutny koniec początku? Widzisz ile mam pytań? :D Oczywiście jestem pewna, że bez względu na zakończenie będę tu wracać w chwilach zwątpienia. Piszesz niesamowicie, a ja takie historie wprost połykam, także jestem pewna, że nawet po finiszu będę ci nabijać wyświetlenia! :)
OdpowiedzUsuńTeraz kilka słów co do rozdziału.
Ale czy są odpowiednie słowa mogące opisać tą wspaniałą błogość, opisaną tam na górze? ;)
Oni są dla siebie stworzeni! Tak, tak, tak! Trzy razy tak dla Oli i Bartka.
Swoją drogą, polubiłam mamę głównej bohaterki. Myślę, że te ich pogaduszki dobrze wpłynęły na obie. Mogły się otworzyć i szczerze pogadać o nowinkach w swoich serduszkach. :)
No i co tu jeszcze napisać? Genialny wątek.
A co do powtórzeń, to spokojnie, ja również je nękam. :D
Pozostaję w oczekiwaniu na ten moment kulminacyjny, pomimo krzyków z wnętrzności, bo zdecydowanie ta historia jest za krótka!
Czekam na to co nam zgotujesz.
Pozdrawiam cieplutko. :*
Joan
nowe rozdziały:
www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com
www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com
Cieszę się ,że się podoba, chciałam coś nieco innego i mam nadzieję ,że taki będzie :)
Usuńgenialny! kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńDzięki :) Dzisiaj.
UsuńCoś mi się wydaje, że Kurek nie ma czystych intencji wobec Oli. No to nie pozostaje nic innego jak czekać na następny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Zobaczymy :)
Usuń