-No rzeczywiście, to moja wina ,że planowałam te wakacje od pół roku.-rzuca zdenerwowana
-Przecież nie każę ci z nich rezygnować, tylko stwierdzam fakty, nie powiedziałaś mi nic.
-Jestem dorosła, chyba nie muszę się nikomu tłumaczyć ze swoich decyzji.
-Myślałem ,że mamy być ze sobą szczerzy.-rzuca
-Jesteśmy. Jadę na wakacje. Miłego zapieprzania w Spale.-odpowiada blondynka po czym wrzuca walizkę do bagażnika i wsiada do samochodu. Nie czuje się za dobrze ze świadomością iż rozstali się w niezbyt przyjemnych okolicznościach. W zasadzie nie wiem dlaczego na niego tak naskoczyła, nie wiem dlaczego dała się tak łatwo wyprowadzić z równowagi. Wie ,że nie powinna była tak postąpić, ale wie też ,że nie może cofnąć czasu. Wie ,że chwila wolnego od siebie dobrze zrobi im obojgu. Swojego roztargnienia jeśli chodzi o przyjmującego stara się nie okazywać wobec przyjaciółek z którymi wybiera się na całe dwa tygodnie na Rodos. Wakacje w tylko i wyłącznie babskim gronie to było coś czego jej trzeba było. Żadnych facetów. Typowo babskie gadki i pogaduszki. Masa wygłupów i jeszcze więcej śmiechu. Litry kolorowych drinków z palemką i głupawe feministyczne żarty. Tak, zdecydowanie poprawiło jej to humor, choć myślami dalej była w Spale. Myślami była z nim. Była tak zamyślona ,że nawet nie spostrzegła się kiedy siedziała sama jak palec przy barze w czasie gdy jej przyjaciółki bawiły się na parkiecie uwodząc jakichś facetów.
-Co taka piękne kobieta robi sama?-zagadnął ją jeden z tutejszych donżuanów
-Sądzę ,że to nie twoja sprawa.-odpowiada niezbyt zainteresowana jego towarzystwem
-Chyba jednak moja, nie mogę pozwolić by taka piękność siedziała sama i smutna.
-Dobrze ci radzę kolego, albo w trybie natychmiastowym się ode mnie odpieprzysz albo pogadamy sobie nieco inaczej.-mówi z ironicznym uśmiechem blondynka
-Lubię takie ostre.
-Wkurwiasz mnie, ja nie żartuję.
-Ja też nie żartuje maleńka.-uśmiecha się jednak za chwilę ten parszywy uśmiech zamienia się w grymas bólu po siarczystym poliku od blondynki.
-Uprzedzałam.-dodaje- Myślę ,że powinieneś sobie odpuścić wyższe od siebie i zajęte kobiety.-rzuca po czym odnajduje wzrokiem kumpele ,które bacznie przyglądały się jej poczynaniom. Nie omieszkały nie skomentować całego zdarzenia głośnym śmiechem ,a także kilkom mniej lub bardziej błyskotliwymi komentarzami. Oczywiście co wieczorne imprezy były nieodłączną częścią tejże wyprawy. Tak samo jak latanie po sklepach czy plażowanie. Do tego dochodziło flirtowanie z niemal każdym napotkanym tam facetem, choć blondynki w zasadzie nie dotyczyło.
-Olek, coś ty taka nie w sosie? Jeszcze niedawno pierwsza rwałaś się na imprezy.-zauważa jedna z wczasowiczek
-Przestało bawić mnie upijanie się do nieprzytomności i wyrywanie wszystkiego co się rusza.-odpiera
-Ah, no tak, ty już usidlona. Co ta miłość robi z człowiekiem.-chichocze
-Bardzo zabawne.-odpowiada
-Nie bądź już taka sztywna, no z nami się nie napijesz?-przekonywała
-Gdybym was tak nie lubiła wariatki to pewnie nie.-śmieje się po czym wznoszą toast. Potem kolejny, kolejny i kolejny. Ona w porę przerywa przyjemności mając na uwadze jutrzejsze cierpienia, jednak jej towarzyszki wcale nie zamierzały zaprzestawać. Oczywiście jej przypadł niechlubny zaszczyt odeskortowania ich ledwo pląsających nogami do pokoju i pilnowania żeby nie narobiły głupot, a ta rola zawsze przypadała wszystkim byle tylko nie jej. Właśnie wtedy dostrzegła pewne kuriozum. Dostrzegła ,że teraz role zupełnie się odwróciły. Dostrzegła to ,że żyła byle jak. Dostrzegła ,że tak naprawdę nigdy nie pasowało jej życie przy akompaniamencie licznych imprez i rozrywek. Dostrzegła jaką wewnętrzną przemianę przeszła. Dostrzegła jakim człowiekiem stała się za jego sprawą. Dostrzegła diametralną różnicę między obecną sobą, a tamtą osobą. Bo to on sprawił ,że znów zaczęła się uśmiechać. To on sprawił ,że nie miał już ochoty powybijać całej rasy męskiej. To on sprawił ,że jej skamieniałe serce odżyło. To on sprawił ,że znów potrafiła obdarzyć drugiego człowieka uczuciem. Choć dalej zdarzały jej się potknięcia, zdarzały jej się uszczypliwe uwagi czy dość częste używanie ironii to nie była już taka jak dawniej. Nie była nieczuła, nie była oziębła.
-Pokłóciliście się, prawda?-pyta Agata gdy nazajutrz konsumujecie śniadanie, jednak ona wzrusza ramionami- Oli, to widać.
-Aż tak?
-Jesteś nieobecna praktycznie od momentu gdy tu przyjechałyśmy.-zauważa- Rozmawiałaś z nim?
-Nie.-kręci głową
-O co wam poszło?
-W zasadzie o nic sensownego.-wzdycha
-To czym się przejmować? Wrócisz do domu i pogadacie.
-Jak wrócę to on będzie w Zielonej Górze, a potem wróci dopiero po Igrzyskach.
-Nie widzę problemu? Wybierzemy się do Zielonej Góry.-śmieje się
-Skąd niby wytrzaśniesz bilety?
-O to się nie martw, lepiej wymyślaj jakąś przeprosinową formułkę.-chichocze- Bo on rozumiem nie wie ,że zamierzasz się tam pojawić?
-Sądzę ,że raczej nie.
-No to zrobisz mu niespodziankę.
-Zobaczymy.-odpowiada po czym bierze się za konsumpcję nieprzerwanie analizując właśnie obmyślony przez przyjaciółkę plan. Wydawał jej się całkowicie przyzwoity bo nie zamierzała czekać Bóg wie ile do końca ich przygody z Igrzyskami, bo z pewnością wyrzuty sumienia zżarłyby ją od środka. Chyba pierwszy raz w życiu to ona musiała kogoś przepraszać. Chyba pierwszy raz w życiu to ona musiała zabiegać o uwagę faceta, a nie na odwrót. Chyba pierwszy raz zależało jej tak naprawdę na kimś i pierwszy raz bała się ,że przez swoje humorki może to stracić. Choć przez kolejne dni urlopu starał się o tym nie myśleć nie potrafiła. Nie było właściwie minuty by nie wracała do tego wszystkiego, by nie wracała myślami do niego. Chociaż i dziewczyny dwoiły się i troiły by tylko choć trochę poprawić jej nastrój niewiele to dało.
-Jestem w szoku.
-Dlaczego?-dziwi się libero
-Nie spodziewałam się ,że jedna osoba może tak bardzo zmienić nasze życie. Po prostu zmienić je o sto osiemdziesiąt stopni.
-Wiesz, to za sprawą takiej nieuleczalnej choroby serca.
-Choroby?
-Tak, nazywa się ona miłością.-odpowiada
-To się nie dzieje..
-A jednak, wredna feministka usidlona.-chichocze
-Bawi cię to? Ja jestem przerażona bo bym się tego nie spodziewała.
-Jak to się mówi, każda potwora znajdzie swojego amatora!-rzuca, po czym blondynka wybucha głośnym, niepohamowanym śmiechem. Ten dzień spędziły praktycznie we dwie bo reszta ferajny nie nadawała się tegoż dnia do jakiegokolwiek funkcjonowania i krążyła między łazienką ,a pokojem. W następnych dniach pobytu zdołały nieco przystopować z imprezowaniem, jednak zupełnie się tego nie wyzbyły. Ostatnie dni urlopu spędziły głównie na doskonaleniu swojej opalenizny, a także powiększaniu kolekcji wakacyjnych łupów z wyprzedaży. W zasadzie te dwa tygodnie minęły tak szybko ,że nawet nie zdążyły zorientować się kiedy nastał ostatni dzień ich greckich podbojów. Wieczorem powspominały wszelkie atrakcje wyjazdu, a także uczciły udany wyjazd wyjątkowo przy lampce pół wytrawnego, czerwonego wina. Nazajutrz po doszczętnym spakowaniu manatków po kilku godzinach lotu wróciły do kraju zupełnie zadowolone i opalone w kolorze mahoniu. Po szybkim wrzuceniu brudnych rzeczy do prania i przepakowaniu walizki dnia następnego wraz z Agatą udały się w kierunku Zielonej Góry gdzie miał się odbyć ostatni sprawdzian siatkarzy przed najważniejsza imprezą czterolecia jaką były Igrzyska.
-Powiesz mi skąd wytrzasnęłaś bilety?-pyta
-Od brata ciotecznego.
-A on skąd je ma?
-Od przyjaciela.-odpowiada
-A przyjaciel..?
-Od kumpla.
-Dalej proszę.-śmieje się
-A ten kumpel dostaje je od związku bo jest siatkarzem, ot cała historia.
-Skomplikowane.-kręci głową- Który to?
-A bo ja wiem, ważne ,że mamy bilety.-uśmiecha się
-Chyba cieszysz się bardziej ode mnie.-zauważa
-Pogodzicie się czym tu się stresować?
-Tym ,że nie odzywał się bite dwa tygodnie?
-Daj spokój, chciał cię pewnie sprawdzić.-odpowiada
-Obyś miała rację.
Po kilku godzinach jazdy docierają wreszcie do celu. Po dobrych kilkudziesięciu minutach błądzenia po Zielonej Górze znajdują odpowiedni hotel gdzie zostawiają swoje walizki i po niespełna godzinie ruszają na halę ,która już niemal pękała w szwach od kibiców przyodzianych w barwy narodowe. Tak jak i się spodziewała, jej kochana przyjaciółka załatwiła im bilety w strefie wypełnionej różnego rodzaju vipami, wypełnionej rodzinami i różnego rodzaju ważnym osobistościami. Jej serce niesamowicie przyśpiesza rytmu gdy dostrzega zawodnika z numerem sześć na parkiecie. Na jej szczęście, wyjątkowo jej nie zauważa, a przynajmniej jej się tak wydaje. Mecz nie należał do wybitnie widowiskowych. Jedynie w pierwszym secie Irańczycy potrafili postawić się gospodarzom bo reszta przebiegała zupełnie pod ich dyktando. Tradycyjnie już siatkarze po meczu zostali zaatakowani przez liczną grupę fanów, dlatego ona spokojnie czekała aż cały ten tabun dostanie to czego chce i zniknie z pola widzenia. Po blisko pół godziny czekania i marnych ich efektów wyszła z hali i udała się na jej tyły. Cierpliwie siedziała na murku widząc powoli wychodzących z hali siatkarzy i udających się do nieopodal znajdującego się hotelu.
-Tak, udawaj ,że mnie nie znasz, to bardzo dorosłe panie Kurek.-rzuca gdy ten wymija ją bez słowa
-Może nie mówienie o jakichś wakacjach było dorosłe?
-Przepraszam.-rzuca na co on przystaje i patrzy na nią zdziwiony
-Tak, znam to słowo, dziwne nieprawdaż?-prycha- Przepraszam ,że ci nie powiedziałam. Staram się jakoś minimalizować swoje egoistyczne zachowania, ale jeszcze słabo mi to wychodzi. Przepraszam.
-Mogłem to nagrać.
-Czemu?-dziwi się
-Bo 'przepraszam' pewnie z twoich ust znowu szybko nie padnie.-śmieje się
-Nie śmieszne.-udaje obrażoną
-O to teraz ty strzelasz focha?-pyta rozbawiony-Nie gniewaj się, złość piękności szkodzi.
-Trudno.
-Oj Oli, lepiej mów jak było na wakacjach i czy znalazł się jakiś odważny żeby cię zaczepić.-uśmiecha się szturchając ją w bok, jednak widząc brak reakcji z jej strony obejmuje ją i całuje w czubek głowy.-Lepiej?
-Lepiej.-odpowiada
-A teraz?-pyta uprzednio całując ją
-Zdecydowanie lepiej.
-To powiesz mi jak wakacje?
-W porządku.-wzrusza ramionami
-I tyle masz do powiedzenia?
-W sumie to to.. tak.
-Pewnie nic nie pamiętasz i dlatego milczysz.
-Żartowniś się znalazł.-mówi po czym go wymija
-Oli, poczekaj no!-słyszy jednak zamiast zwolnić przyśpiesza i zaczyna biec śmiejąc się przy tym do rozpuku widząc zdyszanego Kurka na daremne próbującego ją dogonić. Po kilku minutach truchtu postanowiła zwolnić myśląc ,że zostawiła niebieskookiego daleko w tyle, jednak nic bardziej mylnego. Nie zdążyła się dobrze zatrzymać ,a już wpadła z silne, męskie ramiona i poczuła smak jego ust na swoich.
-Wariatka.
-Czyżby słaba kondycja panie Kurek?
-Po ponad godzinnym meczu? Skąd.-odpowiada ze śmiechem
-Ledwo mnie dogoniłeś.-chichocze
-Ciekawo jak ty byś biegała po meczu, jestem ciekaw.
-Jeszcze bym cię wyprzedziła.
-Założysz się?-pyta
-Nie, bo przegrasz i nie chcę cię narażać na koszty.
-Nie bądź taka pewna.
-Brakowało mi tego.-mówi z uśmiechem blondynka
-Czego?
-Ciebie.-uśmiecha się zawadiacko po czym powtórnie zatapia się w ustach przyjmującego. Przez całe czternaście dni zdążyła zupełnie zatęsknić za jego bliskością, za zapachem jego perfum, za jego subtelnymi pocałunkami i bezcelowymi wieczornymi spacerami. Zdążyła zatęsknić za jego osobą.
-To teraz będziesz mieć lepsze wakacje.
-Jakie?
-Kilkumiesięczne romantyczne wakacje w super upalnej Rosji.-śmieje się
-Rzeczywiście romantycznie jest umierać z zimna przy minus trzydziestu stopniach.
-Nie narzekaj, zawsze mogłaś grać na Syberii, a tam jest minus pięćdziesiąt.
-Cóż za szczęście.
-Wołałaś?
-Czubek.-śmieje się
-I tak mnie kochasz.-szczerzy się
-Twoje niedoczekanie!
-Kochasz, kochasz.-obejmuje ją ramieniem- Inaczej nie wyciągnęłabyś biletów i nie przyjechała tutaj.
-Ty to powiedziałeś.
-Bo tak jest.-odpowiada.
Czy było tak? To raczej pytanie retoryczne. Z każdym kolejnym dniem, każdym kolejnym spotkaniem, każdą kolejną wspólnie spędzoną minutą to uczucie jakim go darzyła pogłębiało się. Nie czuła żadnego skrępowania przy nim. Przy nim mogła być sobą. Przy nim nie musiała udawać nikogo. Przy nim czuła się bezpiecznie. Przy nim wreszcie dowiedziała się co to znaczy szczęście. Przy nim poznała prawdziwe znaczenia terminu 'miłość' jaki dotychczas nie funkcjonował w jej słowniku.
___________________________________
Takie falki z olejem, ale muszą Wam wystarczyć. Nie ma bomby, na jaką oczekujecie i dobrze ,że oczekujecie, ale cierpliwości. Chciałam tu do września skończyć, ale nie uda mi się to. Więc do połowy myślę ,że wyrobię, a raczej na pewno gdy powoli zaczynam myśleć o moim trio z mojego nowego i chyba ostatniego bloga.
Ściskam, wingspiker.
dobrze że sie pogodzili bo jak nie to (znowu) bym udusiła, bo nie lubię jak ktoś jest skłócony :D
OdpowiedzUsuńnie flaczki, jest dobrze :D
To dobrze ;)
UsuńPowtórzę to, co napisałam Ci na tt, czyli: nie darzę Kurka dziką sympatią, ale tego Twojego kocham całym sercem! <3
OdpowiedzUsuńDodatkowo Oli wycisnęła z siebie przeprosiny, czym mnie szczerze zadziwiła :) Według mnie tworzą cudowny związek, a po piętach cały czas depcze mi prolog, który wskazuje na to, że ich szczęście niedługo się skończy. I aż się boję, znając Twoją wyobraźnię!
W ogóle to wiesz, że jestem Twoją największa fanką i kocham wszystko, co napiszesz, bo jakbym mogła nie, jak czytam takie cuda? Więc już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
Ściskam bardzo mocno <3
PS: Może się załapałam na pierwszą! :D
Hihihi i to mnie cieszy ^^ Jakie cuda, nie słódź mi tak tu :P
UsuńPierwszą kłótnię mają już za sobą i oby teraz było tylko lepiej :) Ich przekomarzania są urocze :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale to oczywiste ;)
Kurka się nie da nie kochać więc o wiadome, że wpadła po uszy :D Dobrze, że stuknęła się w głowę i przyjechała do ZG z przeprosinami :))
OdpowiedzUsuńZobaczymy co powiecie po 'bombie' o kochaniu Kurku :P
UsuńZa Kurkiem jakoś szczególnie nie przepadam, ale tego Twojego ubóstwiam ♥
OdpowiedzUsuńNasza nieposkromiona femme fatale przyznała się do miłości ! Pierwsza kłótnia zakochańców za nami, ale podejrzewam, że to co najgorsze jeszcze przed nami ;) Dobrze, że jest Agata, która zawsze potrafi przemówić Oli do rozumu :) Pewnie już to pisałam, ale ... ONI SĄ ROZKOSZNI ! ♥
Całuję ;*
I to mnie cieszy! :D
UsuńJak ja lubię tego Bartka i to opowiadanie;)
OdpowiedzUsuńSuper jest;)
Pozdrawiam serdecznie;)
Ale to było słodkie- pogodzenie się po kłótni i wspólne plany wyjazdu do Rosji. Lubię jak się sprzeczają, ale jeszcze bardziej kiedy godzą. Fakt faktem, seks po kłótni najlepszy, szkoda że tego nam nie dołożyłaś jako wisienkę na torcie *.*
OdpowiedzUsuńWakacje Oli widać skłoniły ją do refleksji, bo zrozumiała że takie życie pełne imprez to już przeszłość i teraz chce się ustatkować. Pytanie czy Bartek chce takiego ;)
Pozdrawiam :*
Okaże się ;)
UsuńUwielbiam te ich rozmowy ;)
OdpowiedzUsuńJak to miłość potrafi zmienić człowieka :p
Świetny jak każdy :)
Ściskam :*
Tia, flaczki. Nikt nie potrafi mnie tak genialnie wkręcic w akcje jak Ty ;3
OdpowiedzUsuńI to na każdym blogu, bez wyjątku!
Nadrobiłam wczoraj wszystko, ale niestety brakło mi sił na skomntowanie za co bardzo serdecznie przepraszam. Co tu dużo mowic - faktycznie nasza feministka wpadła po uszy :) wspaniale jest odnalezc kogos, kto wyciągnie nas z dołka, w ktorym nieswiadomie ugrzęśliśymy. Olka nam pokornieje, niewiarygodne! :)
Ściskam,
Naranja ;*
E tam nie gadaj głupot :P
UsuńZapraszam na 42 rozdział na naranja-vb.blogspot.com ;))
Usuńjuż zaglądam :)
UsuńZapraszam na prolog do mnie http://odzawszenazawsze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńjak znajdę czas.
UsuńOh wakacje na
OdpowiedzUsuńRodzinnych
Ogródkach
Działkowych
Ogrodzonych
Siatką
Były kapitalne. Olczi nareszcie zrozumiała że bardzo kocha Kurasia a w dodatku miała coś w rodzaju wyrzutów sumienia. Sukces? Do tego jeszcze te przeprosiny. Co ta miłość robi z człowiekiem XD Jak narazie sielanka ale kupuje to i z niecierpliwością czekam aż troche namieszas co sądze zdarzy sie niebawem. Dziękije za info i rozdział jak zawsze świetny a co do kończenia pisania to prosze zastanów sie jeszcze bo dołącze do dziewczyn, które będziesz miała na sumienu :D /Pozdrawiam Wimmes <3
Były, były :P Owszem, niebawem będzie się dziać :P Pomyślę ;)
Usuńnie nie nie nie nie nie nie
OdpowiedzUsuńi tak nie uwierzę w szczerość uczuć Kurka. Tak już mam i koniec i kropka. NIe mogę się do niego przekonać.
A to - do szafy się nie zmieszczę - mnie rozpierdaczyło
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
na
Usuńhttp://pamietnikzgwalconej.blogspot.com/
pojawił się prolog
to historia młodej dziewczyny mocno skrzywdzonej przez los
Zapraszam i miłego czytania
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)