sobota, 31 sierpnia 2013

Perwersja ósma.

Sportowa droga każdego sportowca jest długa i wyboista. Czasami pracuje się latami, wylewając siódme poty na sali treningowej by zdobyć ten jeden, upragniony tytuł. Czasami trzeba zaznać te sto razy smaku porażki by zaznać smaku prawdziwej wygranej. Czasem trzeba przegrać by powrócić jeszcze silniejszym. Czasem można czekać na ten jedyny sukces latami i nigdy go nie doświadczyć. Sport jest równie nieprzewidywalny co życie. Tak naprawdę nikt nie ma gwarancji osiągnięcia sukcesu. Jednak każdy z tych, którzy podejmują rękawicę ma ambicje. Ma ambicje ,które z każdym kolejnym sukcesem, czy porażką rosną. To one sprawiają ,że gdy mamy kompletnie dość i mamy ochotę rzucić wszystko w cholerę mu na to nie pozwalają. Choć i czasem ambicje mogą zaprowadzić nas donikąd, mogą nas zgubić. Trzeba jednak wierzyć. Wierzyć i walczyć czasem i z samym sobą by osiągnąć szczyt. Czasem też odnieść życiową porażkę by podnieść się z dna i pokazać wszystkim jak bardzo się wobec ciebie mylili. Pokazać im ,że jesteś najlepszy bez względu na wszystko i wszystkich.
 -Ja wiem ,że ćwierćfinał w Londynie to dla was życiowa porażka, ale nie możesz siedzieć w domu i użalać się nad sobą.-mówi blondynka widząc pochmurnego niebieskookiego- Porażki są wkalkulowane w życie każdego sportowca.
 -Łatwo ci to mówić, nie było cię tam.
 -No właśnie. Mnie nawet nie było na Igrzyskach, nawet nie miałam okazji by spełnić swoje marzenia.-odpowiada mając przed oczami sromotną porażkę w kwalifikacjach- Wy mieliście, walczyliście, ale nie starczyło. Musicie przecież z tym jakoś żyć, to nie koniec świata.
 -Walczyliśmy? Przegrywaliśmy jak ostatni frajerzy i to boli najbardziej. 
 -Tak, daliście ciała.-przytakuje mu na co on piorunuje ją spojrzeniem- Ale jestem pewna ,że jeszcze nie jedno złoto wygracie, więc nie siedź jak baba i nie płacz już Kurek.
 -Przypomnieć ci ile tobie zajęło ogarnięcie się po kwalifikacjach?
 -Nie, nie musisz. Miłego płakania. Jakbyś skończył, znasz mój adres.-podrywa się po czym z trzaskiem drzwiami wychodzi. Trafił w samo sedno. Pomimo upływu miesięcy bolało ją to. Szczerze zazdrościła mu tego ,że może spełnić swoje marzenie o uczestnictwie w wydarzeniu o jakim marzy każdy sportowiec. Doskonale wiedział w jak podłym nastroju była jeszcze długo po tym wydarzeniu. Doskonale wiedział jak bardzo jest to drażliwy temat. Czy ją zdenerwował? Owszem. Była na niego wściekła, choć wiedziała ,że po prostu w ten sposób odreagowuje tą porażkę. Wiedziała ,że musi sobie to przemyśleć, pobyć sam na sam ze sobą. Wiedziała ,że po prostu potrzebuje czasu.
 -Przepraszam.-widzi jego osobę gdy otwiera drzwi swojego mieszkania po blisko pięciu dniach milczenia- Przepraszam, wiesz ,że nie chciałem tego powiedzieć.
 -Chciałeś.-wtrąca
 -Po prostu czuje się jak ostatni frajer i już.
 -Nie jesteś frajerem.-odpowiada
 -Miło ,że ty jedna chociaż tak myślisz.-zmusza się do delikatnego uśmiechu
 -Nie tylko ja, uwierz, jeszcze jakieś kilka tysięcy kibiców i twoich hotek.-chichocze
 -Hotek?-marszczy brwi
 -Piszczących trzynastolatek marzących o tym by zostać twoją żoną.-wybucha śmiechem
 -Podziękuję za takie fanki.-odpowiada opierając się o framugę drzwi- Spacer?
 -Spacer.-odpowiada.
Chyba nie byliby sobą gdyby od czasu do czasu się nie posprzeczali. Nie byliby sobą gdyby się zaraz nie pogodzili. Nie byliby sobą gdyby nie widywali się co najmniej kilka razy dziennie. Nie byliby sobą gdyby nie byli razem.
Wspólne chwile nie trwały w nieskończoność. Po zaledwie tygodniu blondynka musiała stawić się w zimnej Rosji. Po zaledwie wspólnych siedmiu dniach znów czekała ich rozłąka przez jakiś czas.
 -O kurwa mać.-rzuca gdy otwiera oczy po upojnej nocy z przyjmującym i widzi godzinę siódmą siedemnaście.-Ja się zabije.-zrywa się niemal natychmiast z łóżka. Niemal pędem gna do łazienki. Doprowadza się do względnego ładu.
 -Tobie co?-pyta zaspany niebieskooki gdy ta wpada na niego na korytarzu
 -Rosja wzywa. Za pół godziny muszę być na lotnisku.-rzuca zbierają resztę swoich rzeczy w ekspresowym tempie
 -Poczekaj, zawiozę cię.
 -Wyrobisz się w dwadzieścia minut?
 -Dla ciebie nawet w pięć!-rzuca po czym za chwilę znika z jej pola widzenia. Ta nerwowo spoglądając na zegarek pośpiesza go. Kiedy już o mało nie zostawia go samego ten pojawia się tuż obok niej. W pośpiechu zbiera wszystkie walizki ze swojego mieszkania uprzednio sprawdzając czy aby na pewno czegoś nie zapomniała. Niemal punktualnie wpada na lotnisko i za chwilę musi gnać na odprawę.
 -Będzie mi cię brakować zołzo.-szczerzy się przyciągając ją do siebie
 -To tylko trzy tygodnie.
 -Aż trzy tygodnie!-rzuca ze śmiechem
 -Niewyżyty.-skwitowała go blondynka
 -Dziwisz się mając taką kobietę?-rusza zabawnie brwiami co przyprawia ją o śmiech
 -To do zobaczenia za trzy tygodnie.
 -Pokaż tam ruskim ,że w Polsce też jest coś takiego jak siatkówka Oli.-uśmiecha się po czym wpija się w usta blondynki łącząc ich usta w namiętnym i jakże zachłannym pocałunku. Błogą chwilę przerwała im spikerka nawołujących wszystkich pasażerów lotu do Moskwy aby stawili się na odprawie. Odchodząc pomachała mu ostatni raz na pożegnanie i po raz ostatni spojrzała na jego promienny uśmiech. Po kilku godzinach lotu wreszcie dociera na miejsce. Moskwa wita ją zaledwie osiemnastoma stopniami i przelotnymi opadami. Od razu zajmują się nią przedstawiciele z klubu ,którzy wskazują miejsce zamieszkania i jej rozkład zajęć. Następnego dnia przystępuje już do zajęć i czuje na sobie nieufne wzroki rosyjskich koleżanek. Widzi też pogardliwe wzroki rosyjskich reprezentantek z pewnością gardzących umiejętnościami jakiejś tam Polki. Był charakterna co pokazała tym ,które gardziły nią już na pierwszym treningu blokując kilkakrotnie nie byle kogo, bo samą Natalię Obmoczajewą. Nie poprzestała na jednym treningu. Co raz to udowadniała im to na treningach. Dopiero z czasem przestała być traktowana jak intruz. Dopiero po kilku wspólnych treningach została 'zaakceptowana' przez grupę z którą po kliku dniach rozmów, wydawała się być już zintegrowana. Grupę z którą po zaledwie dwóch tygodniach trenowania wygrała turniej towarzyski zdobywając nagrodę najbardziej wartościowej zawodniczki. Nie obyło się bez krótkiego, wspólnego świętowania, okraszonego wyjazdem na tygodniowy obóz do Bułgarii. Po siedmiodniowej harówce w Warnie i wygranej całej serii sparingów wraca zmordowana do mieszkania ciągnąc za sobą walizkę i szczelnie opatulając się kurtką. Grzebiesz w torbie w poszukiwaniu kluczy do mieszkania. Po dłuższej chwili poszukiwań znajduje to czego szukała i gramoli się do pustego mieszkania. Wrzuca niemal od razu puste ciuchy do pralki po czym przeszukuje szafki w poszukiwaniu czegoś godnego zjedzenia. Po nie znalezieniu niczego takiego ponownie wciska na nogi swoje schodzone airmaxy, na plecy wrzuca kurtkę po czym zgarnia potrzebne rzeczy i udaje się do pobliskiego supermarketu będącego na jej szczęście, jedynym polskim sklepem w zasięgu. Zgarnia po drodze koszyk i wrzuca do niego produkty na swoją kolację. Cierpliwie czeka w wydającej się nie mieć końca kolejce, płaci za zakupy po czym spokojnym krokiem wraca do mieszkania. W zasadzie nie zdąża rozpakować zakupów, bo niemal za moment słyszy czyjeś dobijanie się do drzwi. Zmierza ku nim ze świętym przekonaniem ,że to z pewnością któraś z koleżanek wpada z wizytą. Jednak kiedy spogląda przez wizjer nie kryje zdumienia. 
 -Witam piękną panią, dawnośmy się widzieli, nieprawdaż?-rzuca z szarmanckim uśmiechem
 -Strzelam ,że tak z trzy tygodnie.
 -Szmat czasu.-dodaje z nieco wymuszoną powagą- Stęskniłem się za tobą mała.
 -Ja za tobą też wielkoludzie.-uśmiecha się delikatnie by po chwili poczuć jego ręce błądzące pod jej koszulką i smak jego ust na swoich. Są okrutnie siebie spragnieni. Są spragnieni swojej bliskości. Są spragnieni namiętności i czułości. Są spragnieni tego drugiego jakby nie widzieli się co najmniej kilka miesięcy. Nie mija kilka kilka minut ,a obydwoje są już bez górnej części garderoby i pozbywają się także tej dolnej. Nieprzerwanie toczą zaciętą walkę języków. Nieprzerwanie pragną siebie jak nigdy. Po chwili lądują w sypialni po drodze potykając się o jeszcze jakieś nierozpakowane pudła. Nie mija kilka minut, a już tworzą jedną spójną całość doprowadzając siebie nawzajem do istnej ekstazy. 
Dni mijały. Dni zamieniały się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. Każde z nich było zupełnie pochłonięte swoją pracą, pracą ,która była ogromną częścią życia każdego z nich. Obydwojgu szło różnie, ale się nie poddawali, dalej dążyli do wyznaczonych sobie celi. Harowali jak szaleni na hali, wylewając hektolitry potu, ale nie zapominali o sobie. Wydawać się mogło ,że z każdym kolejnym dniem byli sobie co raz bliżsi. Niemal codziennie na nowo odkrywali siebie. Niemal codziennie choć mieszkali kilka kroków od siebie witali się uśmiechem na dzień dobry. Niemal codziennie jadali wspólnie śniadania śmiejąc się przy tym do rozpuku. Niemal codziennie byli ze sobą. Niemal codziennie on bawił się jej blond włosami, a ona uśmiechała się w sposób zarezerwowany tylko i wyłącznie dla niego. Niemal codziennie spędzali ze sobą magiczne chwile, które mogły wydawać się jakąś bajką.
 -Opowiadaj jak tam.-rzuca Agata gdy tylko zaczynają rozmowę na Skypie
 -Jakoś leci.-odpowiada
 -Jak treningi?
 -Trochę, nawet bardzo dostajemy w tyłek, ale warto bo jeszcze nie przegrałyśmy.-uśmiecha się
 -A co u.. was?-pyta niepewnie
 -Może to dziwne, ale w porządku, to aż dziwne.
 -Co takiego duża?-marszczy brwi
 -To co jest między nami. To jest tak wyjątkowe, że aż nierealne.
 -Po prostu jesteś w nim zakochana, czy to takie dziwne?
 -Dla mnie tak. Dla mnie to jest aż nadzwyczajne.
 -Bo to, co was łączy takie jest.-uśmiecha się
 -A co u ciebie? Bo strzelam ,że we Włoszech cieplej niż u nas.-śmieje się
 -To zdecydowanie.-odpowiada z uśmiechem- Patrzysz właśnie na najlepiej broniącą całej Serie A.-śmieje się- Z resztą chcą cię do nas ściągnąć.
 -Mnie?-dziwi się
 -Tak, są pod wrażeniem twoich umiejętności. Spodziewaj się telefonu, bo ktoś ekhm im go dał.
 -Jesteś szalona Ag.
 -Całe życie z wariatami.-śmieje się przyjaciółka.
Cieszyła się jej sukcesami. Cieszyła się ,że trafiła do naprawdę dobrego zespołu w Serie A, cieszyła się ,że jej przyjaciółka spełniła swoje marzenie o graniu we włoskiej lidze. Cieszyłaś się nie mniej gdy spotkałyście się podczas meczu Final Four Ligi Mistrzyń i to w samym finale. Na boisku nie miała jednak litości, choć jk szalona podbijała jej wręcz atomowe ataki z lewego skrzydła. Walka była zażarta, jednak z ostatecznego triumfy cieszyła się blondynka wraz z resztą Dynama zwyciężając po dramatycznym tie-breaku trzy do dwóch. Obydwóm się poszczęściło, bo Agata została wybrana najlepszą libero, a blondynka została uznana za najbardziej wartościową zawodniczkę całej imprezy. To nie był jednak koniec radości dla niej w tym sezonie. Po zaciętych pięciu meczach jej zespół pokonał dotąd niezwyciężone kazańskie Dynamo w walce o tytuł w Superlidze. Niebieskooki nie miał jednak tyle szczęścia co ona w tym sezonie. Sam doznał nieprzyjemnej kontuzji po której długo nie mógł dojść do siebie, a jego drużyna po wyeliminowaniu wielkiego Trentino w Lidze Mistrzów, w lidze zajęła odległe, dziewiąte miejsce.
 -Oli, my musimy porozmawiać.-rzuca ,a ją na sam dźwięk tych słów wzdryga
 -Stało się coś?
 -Ja nie wiem jak ci to powiedzieć.-mówi wyraźnie zakłopotany
 -Wal prosto z mostu, tak będzie najlepiej.
 -Oli, my.. my musimy się rozstać...
 -Słucham?
 -Ja nie chcę cię skrzywdzić i mieszać w coś co się stało.
 -Krzywdzić?!-niemal krzyczy- Za późno, już to zrobiłeś.
 -Oli, ja naprawdę nie chcę.. nie mogę cię w to mieszać, zrozum, tak będzie lepiej.
 -Dla kogo lepiej? Bo chyba nie dla mnie.-mówi ze łzami w oczach- Zabawiłeś się mną przez bity rok, znudziłam ci się, to teraz mam spadać? I po jaką cholerę to zaczynałeś? Po co za mną łaziłeś? Po co to wszystko Bartek?  No po co? Wy jesteście wszyscy tacy sami, dokładnie tacy sami. Cholerne dupki.
 -Oli..
 -Spierdalaj. Wystarczy już.-mówi ledwo hamując łzy- Po prostu mnie zostaw, dobrze? Wystarczająco już zrobiłeś.
Odszedł. Po prostu zniknął z jej życia. Urwał się kontakt. Nienawidziła go. Przeklinała go w duchu za to co jej zrobił. Przeklinała samą siebie ,że dała mu się tak łatwo uwieść, tak łatwo wykorzystać. Przeklinała, ale chyba zarazem dalej czuła do niego to samo. Chciała go nienawidzić, lecz nie do końca potrafiła. Po prostu nie umiała. Cały czas miała przed oczami ten uśmiech, tą twarz ,którą pokochała. Miała przed oczami jego i to bolało. Nigdy jeszcze tak w życiu nikt jej nie skrzywdził. Nigdy jeszcze tak w życiu nie pokochała drugiego człowieka i jeszcze nigdy tak w życiu nikt nie zabrał jej brutalnie tego co miała za najważniejsze w życiu. Czym było ono bez niego? Trudno było jej zdefiniować. 
Życie. Dla jednych niewyobrażalny dar od Boga, dal drugich ogromne przekleństwo. Życie. To nieustanna gra w której niczym fantastyczny bohaterowie mierzymy się z każdym kolejnym poziomem jakim jest każdy kolejny dzień życia. Życie. To nieustanna walka o samego siebie. To nieustanna walka o swoje marzenia o swoje własne szczęście. To nieustanna walka o to co w życiu najważniejsze. Życie to mała cholera ,która w najmniej oczekiwanym momencie rzuca nam niezmierzoną ilość kłód pod nogi. Kłód po których naporem upadamy. Kłód ,które czasem zamiast nas umacniać dołują nas i mamy ochotę wcisnąć game over. Kłód ,które wydają się zaporą nie do przejścia. Ważne by nie rezygnować. W życiu potykamy się niejednokrotnie, ale po każdym upadku musimy podnieść się i iść do przodu. Iść i nie dać życiu uciec przez palce. Bo choćby czasem niewiadomo jak bolało, trzeba po prostu iść. Iść niestrudzonym przez siebie. Iść i nie dać nikomu satysfakcji z tego ,że udało mu się nas złamać choć wewnętrznie krzyczymy...
__________________________________________
Jest i wyczekiwana przez was bomba. Cóż mam powiedzieć, zostałam na chwilę obecna już tylko z 'Nieulotnymi', których kres jest już za dwa rozdziały i chcę Wam obiecać, że dołożę wszelkich starań abyście były zadowolone z tego co się jeszcze tu ukaże. Wiem, że trochę przyśpieszyłam akcję, ale musiałam, bo gonił mnie trochę będący na horyzoncie epilog. Koniec opowiadania nie jest dla mnie tak do końca jasny, może nie koniec ,a jego termin. Nie wiem jak to będzie w tym tygodniu ze szkołą i tym wszystkim, więc nie obiecuję rozdziału na tygodniu, choć postaram się. Jeśli jednak się on nie pojawi, to spodziewajcie się go w okolicach piątku.
Ściskam, wingspiker.

28 komentarzy:

  1. ZABIJE, DZIEŃ DOBRY I DO WIDZENIA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam sobie czytam i jestem zachwycona sielanką, a tu... BOMBA.
    Kurek, ty zły, niedobry arogancie!
    No kurczę no, już było tak pięknie i co? I pan Kurek wszystko spieprzył. Ale dlaczego, nooo? :c
    Wierzę, że to się jeszcze ułoży i ci państwo będą razem. Bo to niemożliwe, że tak nagle wszystko się posypało... No kochana, no :c Ja wierzę, całą sobą, że to się zmieni i wszyscy będziemy cieszyć się wspaniałym epilogiem. :D Ale co ty tam zgotujesz, to wiesz tylko ty...

    Ściskam. :*


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co będzie to wiem tylko ja i moja chora wyobraźnia, ale nie byłabym sobą gdyby nie było jakichś trudności :P

      Usuń
  3. Kurek ! Ty pieprzony egoisto, palancie jeden ! Będziesz się za to smażył w piekle !
    To ja sobie spokojnie czytam rozdział, zachwycam się ich miłością, a tu nagle ten wyskakuje z rozstaniem ! Why, kurwa, why ?! Nie ogarniam dlaczego on to zrobił. Bo gdyby zrobiła to ona, to można by mówić, że okres jej się zbliża i ma wahania nastrojów, no ale Kurek ?! W co jej nie chcesz mieszać, człowieku ? Bo skrzywdzić, to i tak już ją skrzywdziłeś... Mam nadzieję, że będzie miał chociaż odwagę wytłumaczyć jej o co dokładnie chodzi, a ona będzie potrafiła go wysłuchać.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko się tak fajnie układa, nic tylko pozazdrościć a tu nagle BUM. Dramat.
    Co ten Kurek nawyprawiał...Cokolwiek to jest mam nadzieję, że się wyjaśni. Pasują do siebie jak mało kto, trudno sobie wyobrazić, zeby mieli żyć osobno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozryczałam się! Już mówiłam, bezlitosna jesteś.
    Tak czy inaczej i tak moja miłość do tego opowiadania rośnie z rozdziału na rozdział, i tak też teraz się stało.
    Delektowałam się ich cudowną relacją, a tu takie coś :<
    Zaniepokoiły mnie słowa Kurka, o tym, że nie chce w to mieszać bohaterki... Jak zwykle będę miała nad czym rozkminiać do kolejnego postu :P
    A, i uprzedzam, że Bartek ma się wytłumaczyć i spróbować to przełamać, i walczyć o te uczucie, i o ten związek, bo znajdę Twoją-jego wersję i nie wiem co zrobię, ale przewiduję serię tortur z najgorszych horrorów.
    A teraz niecierpliwie czekam na następny rozdział, niech mi się to wszystko rozjaśni!
    Buziaki, wracam do naszej rozmowy na tt, haha ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jestem okropnym człowiekiem :P Nic nie powiem!

      Buziaki <3

      Usuń
  6. WOW, zaskoczyłaś mnie. Ale pewnie taki był efekt xD To rozstanie Kurka to wyczuwam, że z powodów, bo on nie chce stać na przeszkodzie jej kariery, bla, bla bla. Jak mnie wkurza takie coś. Ola raczej nie jest osobą, która łatwo zawiera znajomości, a co za tym idzie zapewne łatwo też o nim nie zapomni.
    Czekam na więcej, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no dziewczyny teraz to zaskoczyłaś. Kurek jaki idiota, chuj i palant z ciebie!;/
    Teraz to ja już sama nie wiem czego się mogę tutaj spodziewać;d
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę czemu on z nią zerwał idiota jeden. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomocy ! szukam bloga który prowadzi Meggie K. proszę o link jak byłby ktoś tak uprzejmy bo miałam robiony format i wszystkie linki poznikały, a rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedziałam że tak będzie, ale ciągle nie rozumiem co się stało, czy to przez Ojca Oli ? A może tak mi wpadło do głowy - Kurek ma dziecko i nie chce ranić Olki
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaskoczyłaś :p ciekawe co sprawiło, że Kurek z nią zerwał ?
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. jak znajdę czas to może wpadnę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć :) Zapraszam Cię na mojego bloga : http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ . A w skrócie, co czeka Cię w nowym rozdziale - Paul szaleje, Miśka zatrzymuje policja, a Piterowi i Zibiemu udaje się uciec, ale czy aby na pewno słusznie ? Pozdrawiam gorąco ! :)

    PS. Przepraszam za spam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe, co było powodem.... hm... intrygujące

    OdpowiedzUsuń